Bardzo dobry,kawał porządnego kina,naprawdę..Takie,które intryguje, zastanawia,które "mówi" o czyms innym niż można z fabuły czy przebiegu akcji wywynnioskować.
Bo w "Basenie" tak naprawdę akcji nie ma. Pisarka przyjechała do prowansji(?) po natchnienie,siedzi w spokojnym pokoiku i patzry w ekran swojego laptopa...Przez jakiś czas tak w istocie jest...Później też tak jest,tyle ze my,widzowie zostaliśmy wciagnięci w jej fantazję, pokazano nam jak autorka "podsyca" w sobie to natchnienie)no,moze to zbyt wielkie słowo na "plot" kryminału;-)),jak dba żeby nie wygasło, jak sama się gubi i zatraca w tym co "jej się zdaje" a co jest rzeczywistością...
To,że napisala w ten sposób najlepszą w zyciu powieść może nam daje recepte na działalnośc artystyczną?(wpaśc jak śliwka..w basen?;-)) może pomaga zrozumieć twórców?..kobiety?
Może to, może tamto...
wiem,że świeżo po projekcji nie byłam pewna co w tej willi z basenem się "naprawdę" zdarzyło, nie byłam pewna skąd sie wzieła tam córka wydawcy...Nadal nie wiem,można sie domyślać..Za to zaczynam wiedzieć o czym jest film...A w przypadku tego rodzaju kina to jest najważniejsze
Ech,faktografia jest iście lynchosko podana..Ale to dobry wzór;-)
Polecam