Tak sobie myślę, że jakby rolę Sary zagrała jednak Jane Birkin, a nie Charlotte Rampling to byłoby to doskonałe posunięcie ze strony Ozona. Wszak i wiek i akcent/pochodzenie też by się zgadzało w przypadku Birkin.
To byłyby po prostu symboliczny gest, historia zatacza koło; z młodej i atrakcyjnej bohaterki z filmu Jacquesa Deraya , Jane staje się tą drugą, starszą i mniej atrakcyjną - czyli los, który czeka wszystkie kobiety i którego wszystkie się boją.